Star InactiveStar InactiveStar InactiveStar InactiveStar Inactive
 
seb2
         Jak pewnie nasi Czytelnicy zdążyli zauważyć, nasza redakcja w tym roku nawiązała współpracę z organizatorami tegorocznej edycji festiwalu „Eurocultured”, który odbył się w Manchesterze w dniach 3-4 czerwca.

Nie bylibyśmy jednak sobą, gdybyśmy nie postarali się o coś więcej, niż tylko śledzenie co dzieje się na scenach i ulicach, które użytkowali wspólnie twórcy i publiczność festiwalowa.
I postaraliśmy się o coś naprawdę wyjątkowego - EKSKLUZYWNY wywiad z naszą polską gwiazdą, która uświetniła swą obecnością główną scenę w drugi dzień koncertu – zespołem Zakopower!
Poniżej efekt rozmowy, którą Armen Haczmerian vel ron_jeremy odbył z liderem zespołu, Sebastianem Karpiel-Bułecką po rewelacyjnym występie na manchesterskiej ziemi.

ron_jeremy: Wielkie dzięki za umożliwienie zadania kilku pytań. Na początek gratulacje za wszelkie odebrane niedawno nagrody – Superjedynki, Fryderyki.

Pierwsze pytanie: przyjechaliście do nas dzisiaj czerwonym double-deckerem? :)

Sebastian Karpiel-Bułecka: (śmiech) Nie, absolutnie. Przylecieliśmy samolotem z dwiema przesiadkami, po nieprzespanej nocy. Graliśmy wczoraj koncert w Jedliczech, wcześniej było Opole więc dosyć duże zmęczenie, ale cieszymy się, że mogliśmy zagrać na tym festiwalu.

 r_j: Czy kiedykolwiek słyszeliście o Eurocultured i czy mieliście jakieś oczekiwania względem tego festiwalu?
S K-B: Słyszeliśmy o nim, rok temu mieliśmy tutaj być, tylko nastąpiła jakaś 'awaria' i nie daliśmy rady w związku z powyższym wystąpić.

Cóż, festiwal rządzi się własnymi prawami, jest zupełnie inny rodzaj koncertowania niż w Polsce, kiedy przyjeżdza jeden zespół i ma całą scenę dla siebie. Tu trzeba się spieszyć, trzeba wszystko szybko robić bo wiadomo, program jest napięty. Jest to też również dość specyficzna impreza, ale muzyk musi być jak wojownik i dawać sobie radę w różnych sytuacjach. Na pewno fajnie było tu wystąpić i pokazać się przed tą publicznością, w takim miejscu, w którym jeszcze nie mieliśmy okazji być.

r_j: Z tym wiąże się kolejne pytanie - jak byście porównali publiczność, którą mieliście dziś okazję zobaczyć, z tą jaka była na waszych koncertach na waszej niedawnej trasie po Wielkiej Brytanii, w Szkocji i na południu Anglii? Wydaje mi się, że na dotychczasowych występach większość publiczności stanowili nasi rodacy, a wiadomo, że Eurocultured jest to międzynarodowy festiwal, gdzie wykonawcy i publiczność są z różnych krajów. 

S K-B: Wiadomo, że Polacy nas znają, znają nasze piosenki. Tutaj musimy jakby wszystko zaczynać od początku i gramy przed ludzmi, którzy nie znają zespołu, nie wiedzą co sobą reprezentujemy, co potrafimy. Ale to jest dobre i to jest wyzwanie, i ja to lubię. Chciałbym grać jak najwięcej tego typu imprez. 

r_j: W tym momencie jesteście najważniejszym zespołem na scenie muzycznej w Polsce, czy to ma w ogóle jakikolwiek wpływ na wasze przygotowania, na zaangażowanie, na emocje jakie towarzyszą występom? 

S K-B: No więc właśnie, w Polsce mamy komfort, tu go nie mamy. To dobrze robi dla nas, trochę nas sprowadza na Ziemię, nie pojawia się rutyna. Trzeba zupełnie inaczej podejść do wszystkiego, trzeba walczyć, wyjść, zagrać, zrobic to jak najlepiej się potrafi i spróbować 'kupić' tych ludzi, którzy nie mogą nas usłyszeć w radiu czy telewizji. 

r_j: Wiadomo, że polska muzyka za granicą to jest przede wszystkim ciężki metal, jazz i muzyka klasyczna/poważna. Czy uważacie, że dzięki niedawnej trasie i festiwalowi Eurocultured jesteście w stanie polską muzykę pop-rockową wyprowadzić na szersze ścieżki czyli po prostu spopularyzować za granicą? 

S K-B: Na pewno bym chciał, to jest moje marzenie. Ten nasz rock ma zabarwienie folklorystyczne, dzięki temu jest on dosyć oryginalny i może to być szansa na to, żeby zespół za granicą zaistniał. Ale czas pokaże. My na pewno będziemy nad tym pracować. 

r_j: W tym momencie nie macie jeszcze oficjalnego wydawcy Waszej muzyki za granicą. Czy coś w tej sprawie jest prowadzone, czy wytwórnia jest w stanie Was wydać na obcych rynkach? 

S K-B: My zaczynamy wszystko budować, od samych podstaw. Udało nam się już znaleźć ludzi, którzy się zajmą nami na poletku zagranicznym. Ja uważam, że na początek trzeba jeździć na festiwale, pokazać się w paru miejscach, żeby ludzie nas mogli usłyszeć, a płyta, która miałaby tu powstać to jest jakby kolejny etap. Priorytetem dla mnie jest to, abyśmy mogli się 'wbić' na te festiwale, żeby zespół Zakopower zaistniał na scenie world music. 

r_j: Macie jeszcze jakieś konkretne plany na festiwale zagraniczne w najbliższym czasie? 

S K-B: Gramy w St. Petersburgu, to są Dni Rosji. Może to nie jest festiwal, ale dosyć ważna impreza międzynarodowa. A potem szczerze mówiąc nie wiem, aż tak głęboko w kalendarz nie sięgam czy my jeszcze w tym roku za granicę wyjedziemy. Szczerze to musimy odpocząć, mieliśmy naprawdę ciężki rok w Polsce i zagraliśmy wielką trasę klubową, ponad 30 koncertów. A jakby dodać do tego co się dzieje poza tym, to jest ponad 100, więc w ogóle nas nie ma w domu od początku roku. Jak już trochę odpoczniemy, zbierzemy siły, to poważnie zacznę się zastanawiać, jak to wszystko zorganizowac - jak zrobić, żebyśmy mogli, tak jak wcześniej wspomniałem, zaistnieć na scenie world music. To jest dla mnie następny krok i następny cel.

r_j: Regularnie jesteście zasypywani, zwłaszcza w ostatnim czasie, nagrodami, zwłaszcza branżowymi, a jesteście tego typu zespołem, który ma bezpośredni kontakt z publicznością. Czy te nagrody maja dla was jakiekolwiek znaczenie, czy bardziej liczy się reakcja widowni, więź jaka jest między zespołem a publicznością?

S K-B: Na pewno największą nagrodą dla każdego muzyka, muzykanta jest to, czy ludzie przychodzą na jego koncerty, to że znają piosenki i lubią je śpiewać. I to jest priorytet, bo oprócz tego, że gramy dla siebie, gramy dla ludzi. Nagrody branżowe są bardzo miłe, ale one są dodatkiem, aczkolwiek też cieszą, bo uznanie ludzi, którzy na muzyce się znają (czy też powinni się znać) jest też cenne. Ale najważniejszy jest odbiorca, słuchacz.

r_j: Widziałem Wasz koncert, zrobiliście na mnie ogromne wrażenie. Z tego co wyczytałem, nie jesteście profesjonalnymi muzykami, a umiejętności macie jak wykształceni muzycznie wykonawcy. Czy to jest doświadczenie? Czy wiąże się to z wielogodzinnymi próbami czy to ta góralska dusza, która wam gra, przekłada się na Wasze występy?

S K-B: Dawno nie graliśmy prób, nie mamy na nie czasu, cały czas jesteśmy w trasie. Rzeczywiście, każdy z nas, oprócz tego że gra, robi w życiu co innego. Ja jestem z wykształcenia architektem, mój kolega jest lutnikiem, robi skrzypce. Następny jest etnologiem, jest dyrektorem domu kultury. Ale kochamy to robić, to jest nasza pasja i może właśnie dzięki temu to brzmi dobrze. Trudno mi się wypowiedzieć na ten temat, bo nie mam do tego dystansu, nie wiem dlaczego tak się dzieje, widocznie tak ma być.

r_j: Nie będziemy Was dłużej zamęczali, jesteście wyczerpani po koncercie, więc może na sam koniec kilka słów dla społeczności polonijnej w Manchesterze.

S K-B: Pozdrawiam wszystkich Polaków w Manchesterze i zapraszam na nasze koncerty do Polski, jak będziecie mieć czas...

r_j: My wszyscy jeździmy tam na wakacje, więc możemy was złapać (śmiech)

S K-B: (śmiech) No właśnie. My na pewno w te wakacje będziemy grać dużo. Zawsze się cieszymy jak możemy gościć publiczność polonijną u nas w kraju. Zapraszam.

r_j: Serdeczne dzięki za rozmowę.

Źródło: ron_jeremy, zdjęcie: Astrea